UWAGA !
Usunęłam wersyfikację obrazków tak więc teraz łatwiej jest dodac komentarz ! Dodatkowo komentarze mogą dodawac teraz użytkownicy nie zalogowani ;D Mam nadzieję,że sprawi to że będzie więcej komentarzy ;D
Następnego Dnia .
**Oczami Belli**
- Bella ! Wstawaj ! Już ! - krzyczała babcia stojąca nad moim łóżkiem.
- Co jest ? - zapytałam ze wściekłością.
- Pierwszy dzień w nowej szkole a ty już chcesz się spóźnic ?
- To dzisiaj ? zapytałam zdziwiona.
- Tak, dzisiaj. Wstawaj ! Jest 6.30 !
Co kurwa ? pomyślałam. To w domu ja nawet nie wstawałam tak wcześnie.
- I ubierz się porządnie, to nie Miami, tu nie jest tak gorąco ! - powiedziała babcia.
Kiwnęłam tylko głową i udawałam że wstaję.
Nie mogłam jednak pospac ani chwili dłużej gdyż babcia stała nade mną i czekała aż wstanę . No nic, musiałam zwlec się z łóżka. Poszłam do łazienki i wzięłam długi prysznic. Weszłam do pokoju i zaczęłam szukac czegoś do ubrania.Założyłam w końcu to :
I zrobiłam dosyc ciemny makijaż. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół i ujrzałam moją jak zwykle czarującą siostrzyczkę .
- Siema. - powiedziałam do rodziny siedzącej przy stole.
- No nareszcie. - powiedziała Zoey.
-Nie musisz na mnie czekac. - powiedziałam oburzona.
- Niestety muszę. Tutaj mamy tylko jedno auto i jedziemy razem.
- Ehh.. Dobra.
Zjadłam szybko i bobiegłam do auta.
- No to kto prowadzi ? -zapytałam.
- Ty. Ja mam blisko szkołę, więc mnie tylko podrzucisz.
- Spoko. - powiedziałam i wsiadłam na miesce kierowcy. Auto mnie bardzo miło zaskoczyło. Myślałam że będe musiała jechac jakimś starym trabantem , a tu proszę BMW.
Należy ono do mojego kuzyna. On teraz jest gdzieś na studiach we Włoszech więc auto jest do naszego użytku. Podrzuciłam siostrę szybko do szkoły a sama popędziłam do mojej. Gdy podjechałam pod kampus zawiodłam się jeszcze bardziej. Budynek był ogromny i stary. Wyglądał jak z przed I wojny światowej.
No cóż. Rodzice mnie tu wysłali więc nie mam wyboru. Gdy podjechałam pod kampus już wszyscy zaczęli zerkac przez okna, a co było jak weszłam do budynku. Oczy wszystkich uczennic spoczęły na mnie. Czułam się jakbym była jakimś dziwadłem. Poszłam do sekretariatu i weszłam bez pukania. Babka urzędująca w tym gabinecie zabijała mnie wzrokiem.
- O co wam kurwa wszystkim chodzi ? - zapytałam.
- Bez wyrażeń młoda damo. - powiedziała wchodząca do gabinetu dyrektorka. - A więc to ty jesteś Anabella Stone ?
- Wolę Bella. - powiedziałam.
- Dobrze Bella. Słyszałam, że niezłe ziółko z ciebie.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się wrednie.
Chodź zaprowadzę cię do klasy w której będziesz miała zajęcia.
- Spoko.
- I oduczymy ciebie takich wyrażeń.
Spojrzałam na nią i zrobiłam minę WTF?
-Proszę to tutaj - wskazała na ogromne drzwi.
Otworzyłam je i weszłam. Wszystkie dziewczyny zaczęły coś o mnie gadac pomiędzy sobą. Za mną weszła dyrka.
- Cisza ! - wrzasnęła. - Oto wasza nowa koleżanka. Przedstaw się proszę.
- Siemanko wszystkim. Moje imie Bella. Nie bójcie się nie zabawię tu na długo.
Powiedziałam po czym usiadłam w ostatniej ławce.
Lekcje trwały bardzo długo. Gdy wreszcie zadzwonił dzwonek kończący ostatnią lekcję odetchnęłam z ulgą. Wyszłam ze szkoły i szłam w kierunku samochodu. Zobaczyłam że jacyś kolesie przyglądają się mojej maszynie.
- Co wy kurwa tu chcecie ?- zawołałam z daleka.
Cała piątka się obróciła i wtedy ujrzałam ich twarze. Byli to chłopcy z One Direction.
- Znowu wy ? - powiedziałam podchodząc do samochodu.
- O cześc laska- powiedział Harry.
- Czego tu chcecie? - zapytałam.
- To twój samochód ?- zapytał Liam.
- Ta bo co ?
- Fajne autko.
- wiem.
Po chwili ciszy odewał się Zayn.
- Chodzisz tu do szkoły? Dlaczego cię wcześniej tu nie widzieliśmy? - zapytał.
- Jestem nowa. To mój pierwszy dzień i mam nadzieję, że ostatni. A wy co tu robicie ?
- Odbieramy moją młodszą siostrzyczkę, jak co piątek. - powiedział Niall.
Po chwili podbiegła mała 9 latka i rzuciła się na blondyna.
- Dobra ja muszę spadac, też muszę odebrac siostrzyczkę- powiedziałam śmiejąc się.
- Ooo. Ile twoja siostrzyczka ma lat. Może mogła by się zaprzyjaźnic z moją. - powiedział blondasek.
- Nie sądzę. Ona ma 17 lat, ale zachowuje się jakby miała 10 więc może nie wszystko stracone -zaśmiałam się, a oni razem ze mną.
- Wiecie co ? Ona dzisiaj kończy 17 lat i wiecie ja niezbyt się z nią dogaduje więc nie wiem co jej kupic, a wiem tylko że jest waszą wielką fanką.
- Jasne. Z przyjemnością będziemy dla niej prezentem urodzinowym.
- Dziękuję wam. Mimo że się nie dogadujemy ona jest dla mnie ważna. To spotajmy się w parku za jakieś 20 minut ok ?
- Dobra. Będziemy.
- Ejj ! Blondasku. Uwarzaj bo ona najbardziej ciebie uwielbia, zresztą się nie dziwię, jesteś taki słodziutki. - powiedziałam i zrobiłam pucki (czytaj :złapałam za policzki) Niallowi.
- Ehh. Widzisz Niall, ty to masz zawsze szczęście. Większośc ślicznych dziewczyn na ciebie leci - powiedział Harry ze smutkiem na twarzy.
Wsiadłam do samochodu i pojechałam po siostrę. Już po 10 minutach byłam na miejscu. Zoey już czekała.
- Czemu tak długo?
- Sorki musiałam dogadac się z twoim prezentem urodzinowym . - Obdarowałam ją uśmiechem.
- Nie zapomniałaś? - zapytała zdziwiona.
- Ty nigdy nie zapomniasz o moich, ja też nie mogę zapomniec o twoich. No to teraz ruszajmy bo prezent mi ucieknie. - powiedziałam i ruszyłam. W parku byłyśmy po 15 minutach. Zaprowadziłam Zoey w miejsce w którym umówiłam się z chłopakami.
- To mój prezent? Spacer po parku ? Naprawdę ?
- Nie głupku.
Po chwili zza krzaków wyskoczyli chłopcy.
Zoey omal nie popłakała się ze szczęścia. Rzuciła się na wszystkich naraz, potem przybiegła do mnie i przytuliła mnie. Dziękuję, to najlepszy prezent jaki mogłam otrzymac.
- To nie wszystko co zaplanowała twoja siostra- powiedział Zayn.
Spojrzałam na niego pytającym wzrokiem a on szepnął " Don't worry"
- Jedziemy do naszej ulubionej knajpki. - powiedział mulat.
Już po 10 minutach siedzieliśmy razem w ich ulubionej knajpce. Zoey wciąż nie mogła w to uwierzyc.Nie wiem czym ona się tak podniecała, przecież to była piątka normalnych, no w sumie nie całkiem normalnych chłopaków. Siedzieliśmy tam jeszcze przez jakieś 30 minut po czym wraz z Zoey musiałyśmy iśc.
- Ejj Jak wy w ogóle macie na imię- zapytał Blondynek.
- Jestem Bella, a to jest Zoey- powiedziałam.
Gdy kierowałam się do wyjścia ktoś złapał moją ręke. Był to Zayn.
- Bells ! Yy no ten. Mam nadzieję,że się jeszcze spotkamy. Masz tu mój numer, jak coś to dzowoń.
- Dzięki. Powiedziałam. - Pa leszcze - krzyknęłam do pozostałej czwórki i razem z siostrą udałyśmy się do wyjścia.
___________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że się spodoba. Komentujcie. Tak jak wspomniałam wyżej : Usunęłam wersyfikację obrazków tak więc teraz łatwiej jest dodac komentarz ! Dodatkowo komentarze mogą dodawac teraz użytkownicy nie zalogowani ;D Mam nadzieję,że sprawi to że będzie więcej komentarzy ;D
1 komentarz = nowy rozdział.
Ciekawe ;) bardzo fajny prezent urodzinowy! Też chcę taki! Chociażby takiego jednego mojego męża(czyt. Zayn Javadd Malik) Jest już jeden kom, więc czekam na 2 rozdział :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie
moja-szalona-wyobraznia.blogspot.com
Super opowiadanie ;) czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńRozdziały piszesz bardzo super. Pozdrawiam iczekam na następny
OdpowiedzUsuń